Zdarzyło mi się ostatnio coś, co trudno wyjawić głośno nawet w takim miejscu, ale atmosfera tutaj sprawia, że czuję pewnego rodzaju bezpieczeństwo. Znalazłam się w tajemniczym pokoju, który odkryłam zupełnie przypadkiem, przekręcając zwykłą, niepozorną klamkę. Miejsce to było jak z innego świata – pełne luster, delikatnie oświetlone, cicho grała w tle muzyka, która więcej sugerowała niż odkrywała. Przez niezliczone lustra widziałam różne wersje siebie, co przyprawiło mnie o dreszcze, ale jednocześnie rozpalilo ciekawość. To było miejsce, gdzie czas się zatrzymał, a ja mogłam pozwolić sobie na eksplorację najbardziej skrywanych pragnień. Byłam tam sama, ale przez wszystkie te odbicia czułam się tak, jakbym miała najlepsze towarzystwo – samej siebie. To doświadczenie nauczyło mnie, że czasem wystarczy znaleźć własny tajemniczy pokój, by uświadomić sobie, jak wiele możliwości kryje się w nas samych. Czy ktoś z was miał kiedyś podobne doświadczenie albo czy pragnie odkryć swój własny tajemniczy pokój pragnień?